Michael Jackson bardzo bał się zamachu na swoją osobę. Był przekonany, że zginie od kuli. Zamierzał nawet na planowanych koncertach w Londynie nosić kamizelkę kuloodporną.
Informacje te ujawnił jego ochroniarz. Podobno gwiazdor był w ostatnim czasie był w bardzo kiepskim stanie psychofizycznym. Sam przyznawał, iż nie miewa się najlepiej. Źle się odżywiał, źle sypiał, wyniszczał go ciągły lęk. Zapytany o to, jak zamierza dać 50 koncertów z takim samopoczuciem, odpowiedział, że robi to dla swoich dzieci. Chciał, aby zobaczyły go jeszcze na scenie.
Strach przed zamachem nie był dla Michaela Jacksona niczym nowym. Kamizelkę kuloodporną nosił już w 2005 roku, przez kilka miesięcy, zanim oczyszczono go z zarzutów molestowania dzieci. Ochroniarz wyjawił też, iż piosenkarz zanim wyszedł na scenę, gdy zapowiadał swoje koncerty, musiał wypić pół butelki whiskey – emocje kompletnie odmawiały mu posłuszeństwa.
to smutne, sławni ludzie mają przewalone