Wczorajszy, pierwszy w Polsce koncert Justina Biebera, był dla jego fanek niesamowitym wydarzeniem i ogromnym przeżyciem. Większość z nich w Łodzi była już od samego rana, oczekując na swojego idola pod hotelem. Zdarzały się też nastolatki, które miały zarezerwowane pokoje w tym samym hotelu, co on, by zwiększyć swoje szanse na spotkanie z nim.
Nic z tego. Bieber, jak tylko pojawił się w hotelu, zaszył się w pokoju i nawet przez okno nie przywitał się z fankami. Przywitał się dopiero w Atlas Arenie słowami „Witaj Rosjo!”i to po półgodzinnym spóźnieniu. Było mu więc chyba wszystko jedno dokąd przyjechał… zresztą szybko też odjechał.
Zaraz po koncercie udał się na lotnisko, gdzie gwiazdorzył paradując bez koszulki i w opuszczonych spodniach. A fanki, miały nadzieję na coś więcej, nic dziwnego, że niektórym z nich było po prostu przykro.