Nagła śmierć Amy Winehouse w lipcu tego roku pogrążyła w żałobie nie tylko fanów piosenkarki, ale fanów muzyki w ogóle. Wszyscy chcieli wiedzieć, co tak naprawdę przydarzyło się Amy.
Spekulacjom nie było końca. Niektórzy, nie czekając na ekspertyzy byli pewni, że to narkotyki, tym bardziej, że znaleźli się rzekomi świadkowie sytuacji, w której piosenkarka na dzień przed śmiercią miała kupować środki odurzające. To jednak nieprawdziwy powód.
Po skompletowaniu wszystkich badań prokuratura wydała oficjalne oświadczenie. Śmierci Amy Winehouse, co wiadomo już na pewno, winny jest alkohol. Piosenkarka miała we krwi 4,1 promila alkoholu, czyli aż pięć razy więcej niż wynosi dopuszczalna dawka.