Policja jeszcze nie opowiedziała na to pytanie. Jednak z relacji świadków zajścia, jakie miało miejsce na imprezie w klubie Show w Warszawie, wynika, że Monika Jarosińska nie jest w tej sprawie ofiarą, choć teraz na taką się kreuje.
Miało się zacząć od tego, że to Jarosińska po występie Dody podeszła do niej i zaczęła się awanturować. Krzyczała coś o białaczce. Świadkowie słyszeli, jak wykrzyczała, o Nergalu, że „on i tak zdechnie”. W takim przypadku reakcja Dody mogła być uzasadniona, choć oczywiście agresja to nienajlepszy sposób na rozwiązywanie problemów.
Jarosińska imprezę zakończyła na oddziale ratunkowym, gdzie poddała się obdukcji. Wynika z niej, że miała liczne obrażenia na twarzy szyi i rękach. Są tacy, którzy podejrzewają, że w ten sposób Jarosińska chce wypromować swoją nową płytę…